Rafał Zapała

Jerzy Kornowicz
9.08.2025
fot. archiwum prywatne
fot. archiwum prywatne

Rafał Zapała – jeden z kompozytorów najbardziej wszechstronnych muzycznie i szeroko osadzonych kulturowo. Nadzwyczajnie utalentowany: świetnie piszący, grający i improwizujący. Władający instrumentami akustycznymi, ich przetworzeniami elektronicznymi, wideo, komputerami, samplami oraz nagraniami terenowymi. Kreatywny w wielu formach i gatunkach: utworach czysto dźwiękowych, z interakcją z publicznością, soundscape’ami, akcjami dźwiękowymi i instalacjami. Co więcej – jego muzyka nie stanowiła „rzeczy samej w sobie”, ale tworzyła konstrukt, który się od rzeczywistości odbijał i do niej wracał. Był z tych twórców, którym nie chodzi tylko o dzieło, ale o to, co ono w świecie i ludziach zmienia. Muzyka jako medium społeczne to perspektywa istotna dla zrozumienia i odbioru postawy kompozytora.

Obecność jego dzieł na różnorodnych gatunkowo w ydarzeniach w Polsce i na świecie rosła. W wieku 49 lat był już w fazie „zbierania owoców” po latach wypracowywania środków i zainteresowań intelektualnych. Słuchany i przykuwający uwagę, nauczył już bowiem odbiorców kim jest. Na to potrzeba pracy i czasu. I czas ten Rafał znakomicie wykorzystał. Trzeba pamiętać o wpływie kompozytora na młode pokolenie. O jego działaniach przyciągających nowych odbiorców, o utworach partycypacyjnych włączających publiczność w kreowanie muzyki. ZAiKS uhonorował Rafała za te działania Nagrodą za zasługi w promocji muzyki polskiej przyznaną w 2025 roku.

Na Warszawskiej Jesieni błysnął w roku 2000 audiowizualnym utworem dla szwajcarskiego zespołu Vortex. Była to Daremność – r zecz niesłychanie mocna i intensywna, inspirowana tekstami Eugene’a Thackera. Wybór tych akurat treści był dla zainteresowań Rafała znamienny. Pisał: „Ten filozof i pisarz stawia tezę, że powoli docieramy do granicy naszej zdolności zrozumienia świata – świata katastrof planetarnych, pandemii, zmian tektonicznych, dziwnej pogody, zalanych olejem pejzaży morskich i ukradkowego, nieustannie grożącego wyginięcia. Wszystkie te sytuacje Thacker traktuje jako zjawiska »nie-do-pomyślenia«, nie jesteśmy w stanie ich ani do końca przewidzieć, ani zatrzymać skutków ich działania. Pesymizm jest niełatwą myślą o świecie-bez-nas”.

Artysta „nie dostrzegał granic pomiędzy muzyką poznaną poprzez akademickie wykształcenie, muzyczne doświadczenia kontrkultury i współpracę z artystami z innych dziedzin sztuki. Jego muzyka była prezentowana na festiwalach muzyki współczesnej, w klubach jazzowych, na scenach muzyki eksperymentalnej oraz w otwartych przestrzeniach miejskich”. Ale przede wszystkim Rafał znajdował wiele powodów, aby komponować. Wstrząs po śmierci Rafała bierze się z faktu, że odchodzi nie autor dzieł wykwintnych i zamkniętych w sobie, ale twórca-człowiek, który poprzez swoją muzykę i sztukę dźwięku wiele miał do powiedzenia o nas. Dając do myślenia o świecie, w który nas wrzucono. W którym czujemy, że musimy być tym bliżej siebie, im bardziej polityka, technika i natura objawiają swoją stronę indyferentną, a nawet destruktywną wobec nas.

Przy świadomości fatalistycznych procesów Rafał miał bardzo zdrowy i witalny stosunek do muzyki i twórczości, widząc w nich sprawę poważną, ale też stanowiącą grę i przyjemność. Wspominam o tym nieprzypadkowo. Moja przygoda z Hańbą, zespołem stylizowanym na klezmersko-punkowy, zaproszonym na Warszawską Jesień w roku 2024, stała się okazją do współpracy z Rafałem. Kiedy Rafał dowiedział się o naszym zamiarze dotknięcia na festiwalu fenomenu piosenki, powiedział, że to jest rzecz bardzo dla niego. Dołączył do teamu złożonego z członków Hańby, 10 kompozytorów i autora zamówionych na koncert tekstów, Grzegorza Uzdańskiego. I tak Rafałowi udało się poprzez prostą na pozór formę piosenki odbiorcami wstrząsnąć. „Wycisnął” z tekstu Uzdańskiego, traktującego o życiu pewnego Marka i innych prekariuszy zdążających o warszawskim poranku do pracy lub tę pracę kończących, zdumiewająco dużo. Brawurowo „ograł” szlagwort „tak Chef” pochwytywany przez publiczność wielu już koncertów Hańby z „Piosenkami Warszawskiej Jesieni”:

Chef jest geniuszem i pasjonatem,
Musi być bardzo surowy zatem.
Jeśli ci każe wylizać zlew,
Co mu odpowiesz? „Tak Chef!”
Gdy Mojżesz widział płonący krzew,
Co odpowiedział? „Tak Chef!”
Tak Chef!
Tak Chef!

Tu Rafał nie wytrzymał i dopisał Grzegorzowi ciąg dalszy, o kolejnych wcieleniach „szefa”: w dyrektora, maestro i w końcu we… władcę. Ten rodzaj wrażliwości na kwestie społeczne nadal nie jest częsty w zazwyczaj „wysokopiennym” kręgu twórczym.

Los zabrał Rafała w momencie wielu planów, także naszych wspólnych. Od trzech lat festiwale Sacrum Profanum i Warszawska Jesień oraz zespoły Sinfonietta Cracovia, Hashtag Ensemble, Sepia, Spółdzielnia Muzyczna pracowały nad wspólnym wydarzeniem – intermedialną superprodukcją. Doszliśmy do wniosku, że Rafał mógłby być kompozytorem i dramaturgiem całości. I ta nasza propozycja została przez niego przyjęta. Osobiście dostrzegałem w tych planach możliwość powstania utworu, który mógłby być raportem ze stanu „sumienia” człowieka dziś, w rodzaju Audycji V Andrzeja Krzanowskiego z 1977, czy też Prometeusza Luigiego Nono ukończonego w 1985 roku. Dzieła te charakteryzuje rozmach, wielość środków wyrazu, blokowa konstrukcja i specyficzne połączenie epiki z liryką. Rzecz jasna Rafał by to zrobił jeszcze inaczej niż te wyobrażenia i zapewne bardzo by zaskoczył. Inwencji mu nie brakowało. Jesienią 2024 Rafał podjął walkę z chorobą i poprosił o „urlop”. Wszyscy byliśmy zdecydowani na niego czekać.

W odejściu Rafała tracimy my wszyscy, którzyśmy go znali. Jestem przekonany, że poprzez jego śmierć wiele traci polska kultura i artyzm w szerszej perspektywie. Przeczuwamy, że twórca był gotów na wiele nowych ważnych i odważnych dźwięków, słów, obrazów i myśli. Bez niego nie będzie takiego fermentu, na jaki się zanosiło. Możemy losowi, który zabrał Rafała tak wcześnie, bardzo wiele zarzucać i myśleć o wielkiej niesprawiedliwości. Ale musimy też przyznać, że mieliśmy szczęście Rafała znać, z nim pracować, odebrać od niego lekcję stylu życia, jakości tworzenia i… klasy odchodzenia.

Rafał Zapała – kompozytor, artysta dźwięku. Doktor habilitowany kompozycji, profesor Akademii Muzycznej w Poznaniu, stypendysta Fulbright Senior Award (2021), laureat Nagrody Artystycznej Miasta Poznania (2022) i Nagrody ZAiKS-u za zasługi w promocji muzyki polskiej w 2025. Ukończył studia kompozycji i dyrygentury chóralnej. Uczestniczył w kursach mistrzowskich, m.in. Karlheinza Stockhausena (Kürten), Acanthes (Metz, z IRCAM, Tristanem Murailem, Beatem Furrerem), Pauline Oliveros, Alvina Luciera, Zbigniewa Karkowskiego, Międzynarodowych Wakacyjnych Kursach Nowej Muzyki w Darmstadcie i innych. Był artystą rezydentem m.in. Center for Computer Research in Music and Acoustics na Stanford University (2014), Centrum Kultury „Zamek” w Poznaniu (2014), Filharmonii Świętokrzyskiej (2014/15), Zentrum für Kunst und Urbanistik w Berlinie (2016), Vertigo STARTS (2019, IRCAM i Centre Georges Pompidou) oraz Center for New Music and Audio Technologies na University of California w Berkeley.

Był założycielem Kołorkingu Muzycznego, an_ARCHE NewMusic- Foundation oraz wielu zespołów i projektów muzycznych (z muzyką współczesną komponowaną, improwizowaną, elektroniczną, eksperymentalną). Jego autorska koncepcja Live Electronic Preparation (LEP Technique) została opublikowana jako rozdział w Oxford Handbook of Interactive Audio (Oxford University Press, 2014). Szczególne miejsce w twórczości Zapały zajmowały akcje i instalacje dźwiękowe wpisane w przestrzeń miejską, m.in. Sensorium (monumentalna instalacja w wieży zegarowej CK Zamek w Poznaniu) i Post-Apocalypsis (złoty medal dla polskiego pawilonu za sound design na Quadriennale w Pradze w2015).

#pożegnania